wtorek, 31 marca 2015

3.

Szłam przed siebie. Robiło się ciemno, więc postanowiłam zatrzymać się w jakimś hotelu i przemyśleć wszystko na spokojnie. Znalazłam mały hotel, niedaleko rynku. Weszłam do środka. Było bardzo przytulnie. Panowała taka.. domowa atmosfera. Zapytałam się w recepcji, czy sa jakieś wolne pokoje. Pani recepcjonistka zaczęła sprawdzać w komputerze dostępność miejsc. Po chwili z przykrościa powiedziała, że wolnych miejsc nie ma, ale, że w jednym z dwu osobowych pokoi jest wolne łóżko. Zgodziłam się na taki układ, bo to w końcu tylko jedna noc. Pani podała mi kluczyk i wskazała drogę. Szłam przez korytarz szukajac drzwi z numerem 11. Moja głowę zaprzatały myśli, kto będzie moim jedno dniowym (nocnym) współlokatorem. Miałam przed oczami najgorsze obrazy. Gwałciciel? Morderca? Może gorzej?! Wreszcie znalazłam 'mój' pokój. Otworzyłam niepewnie drzwi. Zobaczyłam postać leżaca w ciemnościach na łóżku. Zrobiło mi się goraco. Jedyne co zobaczyłam to ciemne włosy oraz ubiór tej jakże tajemniczej postaci. Ledwo go widziałam. Tak, 'go'. To był mężczyzna. Prawdopodobnie pełnoletni. Inaczej nie spałby w tym hotelu sam.
******
To tyle. Zastanawiam się, czy nie dodać dzisiaj albo jutro jeszcze jednoga posta. Takiego trochę dłuższego. Chcę jeszcze wspomnieć, że jeżeli zauważysz jakis bład to napisz mi to w komentarzu. Z góry Dziękuję.

To opowiadanie nie bedzie ciekawe, oryginalne, wciagajace, emocjonujace. Po prostu będzie.

niedziela, 29 marca 2015

2.

Ja płakałam? Nie wiedziałam, że płacz może być tak kojacy. Płakałam i płakałam, a matkę to nie obchodziło.. Mało mnie to interesuje. Skad u mnie nagle takie podejście?! Wyjęłam plecak i spakowałam do niego najpotrzebniejsze rzeczy. Najważniejsze jednak były pieniadze. Wiem, to bardzo materialistyczne, ale potrzebowałam ich. Tylko dla tego, że nie mam zamiaru wracać do mojego domu, do mojej rodziny. Oszczędzałam kilka lat. Pracowałam dorywczo, więc miałam kilka tysięcy, o których nikt nie wiedział. Oprócz pieniędzy wzięłam jakieś ubrania, dokumenty i zeszyt, który był pamiętnikiem. Niczego więcej nie potrzebowałam. Zeszłam schodami na dół. Pierwszy raz od 2 dni. Chwyciłam jabłko, ubrałam buty i wybiegłam z domu trzaskajac drzwiami. Matki już nie było. Pff. Co za różnica.
Poszłam na Wawel. Mieszkam w Krakowie. Wspomniałam już o tym? Usiadłam na ławce. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że nie mam pojęcia co robię i dokad idę. Była dopiero.. albo już 15. Czyli matka jest już w domu. Chwila! Czemu ja w ogóle ja wspominam?! Zamyśliłam się i nawet nie zauważyłam kiedy dosiadł się do mnie jakiś nieznajomy chłopak. Zignorowałam go, ale po chwili poczułam potrzebę wyżalenia się. Jestem bardzo skryta, ale w tej chwili w głowie miałam kompletna pustkę. Nie wiedziałam kim jestem. Zamiast się przywitać lub chociaż zapytać o imię, od razu opowiedziałam mu historię mojego całego życia. Nie pytaj dlaczego. Sama tego nie wiem. Gdy skończyłam mój trwajacy jakieś 20 minut monolog, on wyjał z uszu słuchawki.
-Mówiłaś coś do mnie? - Zapytał z uśmiechem, a ja chciałam się na niego rzucić. Czułam jednak, że to jakaś przestroga, że nie powinnam dzielić się moimi przeżyciami z kompletnie obca mi osoba. Wstałam i odeszłam bez słowa.
******
To tyle na dzisiaj. 8) Nie wiem, czy ktokolwiek oprócz Wiktorii i Marzenki to czyta, ale i tak będę dodawać kolejne posty.. Miłego wieczoru wszystkim :]  


To opowiadanie nie będzie ciekawe, oryginalne, wciagajace, emocjonujace. Po prostu będzie.

piątek, 27 marca 2015

1.

-Mogliśmy Cię jednak oddać! - Po tych słowach, usłyszanych od własnej matki straciłam czucie w całym ciele. Pobiegłam do pokoju, który znajdował się na poddaszu. Na szczęście mama nie poszła za mną. Nie wiedziałam co robić. O co jej chodziło?! Chcieli mnie oddać? Ostatnio kontakt między nami bardzo się pogorszył. Nie wiem dlaczego. Zawsze było dobrze. Nie byłam jedną z tych osób, które dzień w dzień kłócą się z rodzicami. Nie miałam depresji, myśli samobójczych. W ułamku sekundy to się zmieniło.
Siedziałam rozmyślając o swoim życiu. Stwierdziłam, że nie jestem nikomu potrzebna. Skoro matka ma o mnie takie zdanie, to po co ja tutaj?! Jak później się okazało przesiedziałam całą noc. Nie uroniłam ani jednej łzy. Chciałam, ale nie potrafiłam. Znalazłam w pokoju pudełko, do którego chowałam wszystko co nie miało swojego konkretnego mniejsca. Znalazłam to, czego szukałam. Gruby sznur. Przywiązałam go do lampy robiąc pentlę na końcu bliższym sufitu. Włączyłam laptop. Moim idolem, autorytetem był JDabrowsky. Weszłam na jego kanał na YouTube. Chciałam TO zrobić słysząc jego głos. To psychiczne, prawda? Włączyłam przypadkowy filmik i założyłam pentlę na szyję. Nie napisałam żadnego listu, w którym tłumaczyłabym dlaczego to robię. Dlaczego popełniam samobójstwo. Stanęłam na krześle, wsłuchując się w głos wydobywający się z głośników laptopa. Chciałam kopnąć krzesło i raz na zawsze odejść, gdy nagle coś we mnie pękło. Zaczęłam płakać. Płakać ze szczęścia.
******
To jest pierwsza część mojego opowiadania. Blog założony tylko i wyłącznie dzięki:
~Wikusia - froncala.blogspot.com
~Marzenka - cieplowsrodchlodu.blogspot.com

To opowiadanie nie będzie ciekawe, oryginalne, wciągające, emocjonujące. Po prostu będzie.